czerwca 06, 2019

Odkryć kobiecość na nowo. Rozmowa z Martą Szklarczuk

Odkryć kobiecość na nowo. Rozmowa z Martą Szklarczuk

Prawo, psychologia i dziennikarstwo – co powstanie z tak wybuchowej mieszanki? Czego spodziewać się po pracy w NGO? W jaki sposób odkryć kobiecość na nowo? Jak wygląda zwykło-niezwykły dzień aktywnej kobiety? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w rozmowie z kolejną bohaterka akcji #KobiecyElement – Martą Szklarczuk.

Marta Szklarczuk - Dyrektor Biura Fundacji Rak'n'Roll - w zajmujący sposób opowiada o swoich zawodowych i prywatnych doświadczeniach.

Zapraszamy do przeczytania wywiadu :)




Kobiecy Element: Z wykształcenia jesteś prawniczką, psycholożką i dziennikarką. Przyznasz, że to dość nietypowe połączenie: z jednej strony mamy dokumenty i paragrafy, a z drugiej pracę na emocjach. Przybliżysz nam swoją zawodową drogę? :-)

            Na tej ścieżce było dużo konarów, które powodowały, że musiałam skręcać ;) A tak na poważnie: prawda jest taka, że po prostu zmieniała mi się wizja tego, co chcę robić w życiu. Jako nastolatka wyobrażałam sobie siebie jako Monikę Olejnik, biegającą w szpilkach, z mikrofonem w ręku po sejmowych korytarzach. Jednak studia dziennikarskie szybko ostudziły mój entuzjazm i zweryfikowały myślenie na temat tego zawodu.
            Później zdecydowałam, że będę pracowała w dziale HR jakiejś dużej korporacji, dlatego wybrałam psychologię, ale jeszcze zanim ją skończyłam, wiedziałam, że chcę zostać terapeutą. Natomiast życie zweryfikowało i te moje plany, rzucając mnie na głęboką wodę NGO (organizacji pozarządowych – przyp. redakcji).       
            Ostatecznie od 6 lat pracuję jako dyrektor biura w Fundacji Rak’n’Roll, co wiąże się z wieloma wyzwaniami. Koordynuję jeden z projektów („iPoRaku”), dbam o sprawy administracyjne i formalno-prawne, zastępuję koleżankę, która zajmowała się perukami i warsztatami. To wszystko spowodowało, że zapragnęłam poszerzyć swoją wiedzę o tą z zakresu prawa, bo niezwykle ułatwi mi to codzienną pracę.
            Na pierwszy rzut oka dziennikarstwo i komunikacja społeczna, psychologia oraz prawo nie mają ze sobą wiele wspólnego. W praktyce jednak wszystkie te kierunki uzupełniają się i przenikają, tworząc wspólnie całkiem sprawczą mieszankę.


Przez pewien czas byłaś też dyrektorem w Fundacji Szansa dla Niewidomych. Duże wrażenie zrobiła na nas idea tzw. tyflopunktów, wyposażonych w przyjazne dla niewidomych urządzenia codziennego użytku. Opowiesz nam o tym coś więcej?

            Od pracy w Fundacji Szansa dla Niewidomych właściwie zaczęła się moja przygoda z NGO, choć trafiłam tam zupełnym przypadkiem. Mimo, że nie jest to organizacja bardzo medialna, to działa już od przeszło 20 lat, ma swoje oddziały w każdym mieście wojewódzkim i robi dużo na rzecz osób niewidomych. Niezwykle miło wspominam swoją pracę tam i jestem niesamowicie wdzięczna za szansę, którą wtedy otrzymałam, ponieważ myślę, że w żadnym innym miejscu nie nauczyłabym się tak dużo. Nie miałabym też tak dużej odpowiedzialności w wieku 25 lat np. w postaci zarządzania ponad 30-osobowym zespołem.

            Społeczny Prezes Fundacji – Marek Kalbarczyk - sam jest osobą niewidomą, dlatego doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co jest niezbędne do samodzielnego funkcjonowania osobom z tym rodzajem niepełnosprawności. Jednocześnie historia jego życia jest najlepszym dowodem na to, że niewidomy nie musi być osobą wykluczoną społecznie. Nowoczesny sprzęt tyfloinformatyczny, którego firma Marka jest dystrybutorem lub producentem, niejednokrotnie zastępuje niewidomym oczy.

Obecnie pełnisz funkcję Dyrektora Biura Fundacji Rak'n'Roll. Jak zaczęła się Twoja droga z tą organizacją?

            W zasadzie to bardzo prosto… od wysłania maila ;) Byłam na życiowym rozstaju dróg, chwilę przed obroną pracy magisterskiej z psychologii i, jak wtedy myślałam, przed rozpoczęciem pracy w zawodzie psychoterapeuty. Chciałam zmienić zajęcie i pomyślałam, że właściwie to praca w Fundacji mi się podoba, jednak wolałabym działać w jakiejś organizacji, której misja jest mi bliska. Z niewidomymi, poza tym, że ich podziwiałam, miałam niewiele wspólnego. Jako że w mojej rodzinie było wiele przypadków nowotworów, a ja sama chorowałam jako nastolatka, postanowiłam, bez żadnej rekrutacji, rozesłać wiadomości do fundacji onkologicznych. Z Rak'n'Rolla odpowiedź przyszła od razu i tak to się zaczęło :)



Mówi się, że osoby, które wygrały z nowotworem przypominają żołnierzy z PTSD (Zespołem stresu pourazowego). Czy Twoje doświadczenie jako certyfikowanej terapeutki przydają się w pracy z pacjentem onkologicznym?

            Myślę, że z moim wykształceniem i doświadczeniem jest mi po prostu łatwiej rozmawiać z ludźmi, którzy obecnie są w trudnej życiowo sytuacji. Poza tym pewnie ja sama także lepiej radzę sobie z emocjami, które rodzi praca w takiej organizacji jak Rak’n’Roll. Jeżeli chodzi natomiast o PTSD, to dla takich pacjentów stworzyliśmy „iPoRaku”. Dzięki uczestnictwu w programie jest im łatwiej po chorobie wrócić do pełni aktywności społeczno-zawodowej.

Sama zachorowałaś na raka jako nastolatka. Jak wpłynęło to na Twoją rodzącą się przecież dopiero kobiecość? W jaki sposób próbowałaś oswoić się z tą zmianą w swoim życiu?

            Nie umiałam sobie wtedy z tym poradzić. Nie akceptowałam zmian, które zachodziły w moim wyglądzie i były skutkiem leczenia. Starałam się oszukać otoczenie, że jestem zdrowa, że sytuacja nie jest aż tak poważna. Zrozumienie i spokój przyszły dużo później, po całkowitym wyzdrowieniu, po terapii. Dziś nie mam problemu, żeby mówić o tym doświadczeniu. Jestem nawet za nie wdzięczna, bo zdecydowanie zmieniło optykę i pokazało, co w życiu jest ważne. Jednak wtedy było ciężko i zawsze będę o tym pamiętać.

Choroba nowotworowa wpływa na ciało, które może mieć już nieco zmieniony kształt i inaczej reagować. Nierzadko pacjentki tracą swoje włosy. Wiemy, że w Fundacji dużo uwagi poświęcacie temu, aby kobiety zaakceptowały się na nowo, także jeżeli chodzi o wygląd (program „Daj Włos!” i akcja „iPoRaku”).

            Program „Daj Włos!” jest odpowiedzią na duży dyskomfort, z którym muszą zmierzyć się głównie kobiety, choć mężczyźni też miewają z tym problem, w trakcie chemioterapii. Panie często mówią, że utrata włosów boli bardziej niż sama diagnoza, stygmatyzuje. Dzięki naturalnym perukom mogą one zachować swoją kobiecość, czuć się po prostu dobrze, patrząc w lustro. Natomiast „iPoRaku”, to program skierowany do osób, które przeszły przez chorobę, jednak z różnych względów mają problem z powrotem do pełni aktywności społeczno-zawodowej. Uczestnicy, po pracy którą wykonują, biorąc udział w tym programie, przewartościowują doświadczenie choroby. Uczą się patrzeć na nią z nowej perspektywy - już bez lęku, bólu i strachu.


Jakie nowe inicjatywy, aktywujące kobiecy element, planuje zespół Rak'n'Roll? Czy mogłabyś opowiedzieć więcej o akcji, którą wraz z Elfa Pharm rozpoczęliście 8 marca? Czym nas jeszcze zaskoczycie?

            Od samego początku tej współpracy wiedzieliśmy, że chcemy postawić na temat wsparcia. Jest on niezwykle ważny nie tylko dla samych chorych, ale także dla ich bliskich. Prawda jest taka, że obecności przy osobie, która zmaga się z rakiem trzeba się nauczyć. Dzięki akcji #Kobiecy Element możemy zorganizować warsztat dla rodzin, bliskich i osób towarzyszących chorym, właśnie z tematu wsparcia. Po jego ukończeniu nie tylko poczują się oni pewniej w swojej roli, ale też łatwiej im będzie zadbać o własne potrzeby.

Jesteś multiaktywną kobietą. Jak wygląda Twój zwykły dzień? A może każdy z nich jest w pewien sposób niezwykły?

            Niestety w tej swojej multiaktywności bywam leniwa i często plany, które rano mam w głowie, wieczorem okazują się niezrealizowane ;)  Zazwyczaj wstaję o 7:10, do pracy jadę na 9:00 i jestem w biurze do 16:00. Potem staram się zadbać o relacje ze znajomymi, czasami odwiedzam siłownię lub idę pobiegać. Ostatnio jednak skupiam się głównie na organizacji własnego wesela, które odbędzie się 14 czerwca i pisaniu pracy magisterskiej z prawa.






Post udostępniony przez Marta Szklarczuk (@lifestyleloveasowa)

W wielu rozmowach podkreślasz, że lubisz spędzać czas nad wodą, a szczególnym uczuciem darzysz morze. Czy obcowanie z przyrodą Cię relaksuje czy jest pretekstem do podejmowania kolejnych wyzwań?

            To zdecydowanie najlepsza dla mnie forma wypoczynku. Może to dlatego, że pochodzę z Elbląga i w zasadzie wychowywałam się nad morzem, ponieważ moi dziadkowie mieli dom w Krynicy Morskiej. Kocham wręcz wszystkie aktywności sportowe związane z akwenami wodnymi, zaczynając od żeglarstwa, a kończąc na nurkowaniu z butlą.


I ostatnie pytanie: co, oprócz kontaktu z naturą, robisz, żeby poprawić swój nastrój, poczuć się dobrze sama ze sobą? A może podzielisz się z nami jakimś sprawdzonym, urodowym trikiem?
           Czasami lubię po prostu zostać w domu, obejrzeć fajny film, serial na Netflixie czy poczytać książkę. Moim ostatnim urodowym odkryciem są natomiast kosmetyki z filtratem śluzu ślimaka marki _Element i mówię to zupełnie szczerze. Czuję, że po wielu latach poszukiwań kremu idealnego trafiłam - jak to zwykle bywa przez zupełny przypadek - na kosmetyk, który zostanie ze mną na długo :)


           Dziękujemy za rozmowę! :)


Przydatne linki: @lifestyleloveasowa na Instagramie / www: www.raknroll.pl