sierpnia 01, 2019

Piękno pomagania. Rozmowa z Dorotą Topolską

Piękno pomagania. Rozmowa z Dorotą Topolską
O ogromnej miłości do ludzi i zwierząt. O tęsknocie za rodzinną Warmią. O działalności charytatywnej i akcji #KobiecyElement, która poruszyła wielu ludzi lubiących dzielić się dobrem. Jak zmienia się postrzeganie kobiecego piękna? W jaki sposób znaleźć równowagę pomiędzy życiem prywatnym a rodzinnym biznesem? O zawodowych dokonaniach i prywatnych pasjach opowiedziała nam inspirująca kobieta, Dorota Topolska – założycielka i Prezeska pochodzącej z krakowskiego zagłębia kosmetycznego firmy Elfa Pharm Polska. 

Zapraszamy do lektury.



Tworzy Pani firmę, której produkty skierowane są głównie do kobiet. Mowa tutaj o bardzo dobrych jakościowo kosmetykach ziołowych oraz roślinnych, służących do pielęgnacji ciała, twarzy i włosów. Dlaczego temat kobiecego piękna jest dla Pani szczególnie ważny? Czy sposób postrzegania i definiowania piękna w branży kosmetycznej zmienił się na przestrzeni ostatnich lat? 

Jestem kobietą, a wiadomo nie od dziś, że każda z nas chce wyglądać jak najdłużej pięknie. Pięknie, nie znaczy cały czas tak samo. Z biegiem lat każdy się zmienia, a upływ czasu odbija się na naszych twarzach. 

Generalnie cenię kobiety, które potrafią starzeć się z godnością. Ich naturalne piękno połączone z wdziękiem i piękną duszą sprawiają, że upływający czas nie ma dla nich znaczenia. Branża kosmetyczna pozwala wierzyć, że zachowamy młodość na dłużej. Ale producenci nie obiecują już gruszek na wierzbie. Zmieniają się komunikaty, zmienia się sposób postrzegania i definiowania piękna, bo zmienia się konsument. Zamiast deklaracji i kosmetyków anti-aging, pojawiają się kosmetyki slow age, a więc takie, które opóźniają występowanie oznak starzenia, bo jak wiadomo – młodość, nie wieczność, ale dzięki odpowiedniej pielęgnacji można ją zachować na nieco dłużej.


Elfa Pharm to firma rodzinna - dzieci i mąż dzielą z Panią zawodową pasję. Czy trudno jest zachować równowagę pomiędzy życiem prywatnym, a zawodowym? W czym tkwi siła tak prowadzonych biznesów?

Czasami bywa to lekko uciążliwe, zwłaszcza dla innych członków rodziny, bo przy rodzinnym obiedzie nieświadomie schodzimy na tematy związane z firmą.   
  
Ale tak na poważnie, to nie mamy z tym problemu – spędzamy wspólnie dużo czasu również poza pracą, np. żeglując i wówczas potrafimy odciąć się od spraw służbowych. Uważam też, że mamy wielkie szczęście, bo dzieci wspomagają nas w działaniach firmy i angażują się równie mocno jak my. To daje nam siłę, by firma dalej się rozwijała.


Vis Plantis, Element Cosmetics, Green Pharmacy czy Dr. Santé - to niektóre z marek i linii produktowych, które budują potęgę Elfa Pharm. Którą z nich lubi Pani najbardziej? A może każda jest wyjątkowa i warta docenienia?

Wszystkie nasze marki zasługują na to miano, same kosmetyki bronią się jakością i przystępną ceną, a mnie nieustannie cieszą dobre opinie o nich.

Vis Plantis to nasze „dziecko” i uważam, że ta marka zasługuje na większe docenienie, pozyskanie szerszego grona użytkowniczek. Innowacyjne składniki, piękny design oraz szerokie spektrum działania - to najlepiej definiuje nasze Vis Plantis.

Byliśmy jedną z pierwszych firm, która do produkcji kosmetyków użyła filtratu ze śluzu ślimaka i to był strzał w dziesiątkę. W tej chwili w naszej ofercie mamy z tym składnikiem kosmetyki nie tylko do twarzy, ale również do włosów i całego ciała.


Można śmiało powiedzieć, że kosmetyki Elfa Pharm podbijają rynki zagraniczne. Klienci znajdą je m.in. na sklepowych półkach w Hiszpanii, Włoszech, krajach Zatoki Perskiej czy na Tajwanie. Planują Państwo dalszą ekspansję?

Obecnie koncentrujemy się na tym, aby dystrybutorzy, którzy już z nami współpracują, rozszerzali swoją ofertę i rozwijali sprzedaż naszych kosmetyków w swoich krajach. W wielu państwach znane jest tylko Green Pharmacy. Chcemy, by również Vis Plantis, które jakościowo może uchodzić za naszą wizytówkę, rozwijało się nie tylko w kraju, ale również w eksporcie. Mamy jeszcze kilka krajów, w których chcielibyśmy mieć lepszą dystrybucję. Są to m.in. Indonezja, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Korea Południowa.

Jak, Pani zdaniem, będzie zmieniać się branża kosmetyczna? Jakie trendy się utrzymają, a które szybko przeminą? Czy czeka nas kosmetyczna rewolucja?

Jesteśmy coraz bardziej świadomi zmian, jakie zachodzą w naszym otoczeniu. Rosnącego zanieczyszczenia, zarówno powietrza, jak i wód oraz postępującego ocieplania się klimatu. Jestem przekonana, że konsumentki będą zwracać uwagę na cechy ochronne kosmetyków takie jak filtry UV oraz obrona przed negatywnym wpływem środowiska. Myślę, że będą wybierać kosmetyki spełniające te wymagania, a jednocześnie bazujące na składnikach naturalnych. 

Bardzo zmienia się też profil naszego konsumenta, który jest coraz bardziej świadomy, ale i wymagający. To stawia przed nami, producentami, jeszcze większe wyzwania, ale myślę, że to bardzo dobrze!

W naszej firmie kierujemy się zasadą transparentności. Chcemy być przede wszystkim uczciwi względem naszych klientów. Wsłuchujemy się w ich potrzeby i jesteśmy otwarci na dyskusję. Działamy w mediach społecznościowych przede wszystkim dlatego, żeby nie tracić bezpośredniego kontaktu z konsumentem. Zasadę transparentności postanowiliśmy przenieść również na opakowania. Pokazujemy zdjęcia i filmy z naszej fabryki, informujemy o wydarzeniach, w których bierzemy udział, przedstawiając przy tym nasz wyjątkowy zespół – wszystko po to, żeby klient mógł nas lepiej poznać i żeby mógł nam zaufać.

Pochodzi Pani z Warmii, czyli „zielonych płuc Polski”. Czy często wraca Pani w rodzinne strony? A może opowie nam Pani o swoich magicznych, budzących wspomnienia miejscach w tamtych okolicach?

Niestety nie tak często, jakbym chciała, ale z biegiem czasu coraz bardziej ciągnie mnie w tamte strony. Nasza infrastruktura nie pozwala na szybkie przemieszczanie się z Krakowa do Olsztyna i to mnie trochę zniechęca. Wydaje mi się, że m.in. właśnie z tego powodu Warmia jest niedocenionym regionem naszego kraju, a naprawdę na to zasługuje.

Mam bardzo dużo miejsc i wspomnień związanych z dzieciństwem, okresem dorastania, jak i już dorosłym życiem, bo tam zaczynałam pracę jako nauczyciel nauczania początkowego. Tam również poznałam swojego obecnego męża, właśnie nad jeziorem, gdzie akurat spędzał wakacje. To długa opowieść, nie będę Was tym teraz zanudzać, ale to miejsce pozostanie w pamięci na zawsze.


Oprócz angażującej pracy, w życiu prywatnym również nie narzeka Pani na nudę. Jest Pani także bardzo aktywną osobą, która sporo jeździ na rowerze, podróżuje i żegluje. Czy pasje zajmują istotne miejsce w Pani życiu?

Rzeczywiście, pasje odgrywają znaczącą rolę w moim życiu. Nie wyobrażam sobie życia bez pasji, uważam, że trzeba mieć jakąś odskocznię od pracy.

Do ulubionych należą podróże, które pozwalają poznać życie ludzi w innych zakątkach świata. Lubię fotografować ich codzienność, obserwować jak żyją, jak pracują, jak wygląda ich świat. Dlatego staramy się z mężem podróżować samodzielnie, jeśli tylko jest taka możliwość, by skorzystać z komunikacji miejskiej, pospacerować, wypić kawę czy zjeść posiłek z dala od turystów, w małej knajpce z tubylcami. Aby poczuć to prawdziwe życie w danym kraju.


Pasja na całe życie to czytanie książek. Odkąd dzieci kupiły mi Kindle’a, zabieram go ze sobą zawsze i wszędzie, by w każdej wolnej chwili uciekać w lekturę. Ciekawe jest to, że tak jak książki uwielbiam czytać z czytnika, tak ulubione gazety czy miesięczniki zdecydowanie wolę w wersji papierowej. Mam wtedy przekonanie, że chwila z gazetą jest tylko moja, że za pośrednictwem papieru mam bliższy kontakt z autorem felietonu czy wywiadu.

Nie sposób nie wspomnieć o mojej pasji do roweru. Każdą wolną chwilę po pracy wykorzystuję na przewietrzenie głowy w trakcie jazdy na rowerze. Dla mnie to najlepszy psychoterapeuta, odskocznia od problemów, okazja do przemyślenia niektórych spraw i spojrzenia na różne rzeczy z innej perspektywy. W tym sezonie podjęłam wyzwanie #kosmetyczninarowery, udało mi się już pokonać ponad 1000 km i nieskromnie dodam, że podobno ciężko mnie pokonać 😉


Ostatnią ważną pasją jest żeglarstwo, które od pewnego czasu stało się już naszą rodzinną tradycją. Długo nie mogłam się przekonać, bo mimo że pochodzę z Warmii, niekoniecznie lubię się z wodą. Kilka lat temu popłynęłam z mężem, który kocha ten sport, ma patent skippera i „zatrybiło”. Raz w roku pływamy też z dziećmi i ich partnerami, wtedy rodzą się najlepsze pomysły i jest czas na rozmowy, którego zawsze brakuje mimo tego, że spotykamy się w pracy codziennie.


Jest Pani znana z wielkiej miłości do zwierząt. Zara, pies adoptowany za sprawą Fundacji Medor, stała się nie tylko czworonożnym członkiem rodziny, ale i ważną częścią zespołu Elfa Pharm Polska. Dlaczego los zwierząt jest dla Pani tak ważny? 
   
Zara ma szczególne miejsce w moim sercu. Pokochałyśmy się od pierwszego wejrzenia, ale jest tylko jedną uratowaną przez nas poczciwą psinką, a takich smutnych psich losów jest w schroniskach multum.

Nie tylko los zwierząt jest dla mnie ważny, także los ludzi, zwłaszcza starszych, często traktowanych bardzo niesprawiedliwie i w pozbawiony szacunku sposób. Ogólnie jestem osobą bardzo wrażliwą i nie mogę przejść obojętnie zarówno wobec krzywdy ludzkiej, jak i zwierząt, więc, jeśli tylko mam możliwość, staram się pomagać. Mam wtedy lepsze samopoczucie, bo wiem, że moja symboliczna złotówka wywołała uśmiech na twarzy dziecka czy osoby starszej albo polepszyła los zwierzaka.


Elfa Pharm od początku swojej działalności bardzo angażuje się w działalność charytatywną. Teraz prowadzicie całoroczny projekt na rzecz Fundacji Rak’n’Roll. Część dochodu ze sprzedaży kosmetyków Element i Vis Plantis przekazywana jest tę organizację, ale to oczywiście nie wszystko, co dzieje się w ramach #KobiecegoElementu.

Jako firma też jesteśmy zorientowani na pomaganie, szczególnie tym najbardziej potrzebującym. Regularnie bierzemy udział w różnego rodzaju akcjach charytatywnych. W tym roku jedną z najważniejszych rzeczy jest dla nas akcja na rzecz Fundacji Rak’n’Roll. Projekt Kobiecy Element to nie tylko wsparcie finansowe, jakiego udzielamy podopiecznym fundacji, przekazując część dochodu ze sprzedaży kosmetyków Element oraz Vis Plantis. To także projekt edukacyjny, w którym chcemy podkreślać, jak ważne jest wsparcie, którego udzielamy i którego doświadczamy ze strony innych. Kosmetyki to dziedzina szczególnie bliska kobietom, dlatego też w naszej akcji to na nich się skupiamy (chociaż nie brakuje też męskiego pierwiastka w naszej akcji!). Mówimy o tym, że każda kobieta, bez względu na trudności życiowe, z jakimi się boryka, ma w sobie ten tytułowy kobiecy element. A czym on jest?

O tym już chyba najlepiej opowiedzą ambasadorki naszego projektu. Do akcji udało nam się zaangażować: pisarkę Katarzynę Grocholę, aktorkę Olgę Bołądź, dziennikarkę i prezenterkę Paulinę Smaszcz – Kurzajewską, wokalistkę Mery Spolsky oraz psychoonkolożkę Annę Demarczyk. To kobiety różnej profesji, w różnym wieku, ale łączy je jedna bardzo ważna rzecz: są zdeterminowane do działania na rzecz tych, którzy potrzebują wsparcia. To one były inspiracją do powstania hasła, które towarzyszy nam w tym projekcie - #MojaSuperMoc. To bez wątpienia dziewczyny, które na co dzień pokazują swoje supermoce.


Pomysłodawcą wspomnianej akcji jest aktor i piosenkarz, a także Pani serdeczny przyjaciel, Leszek Stanek. Czym nas jeszcze zaskoczycie w ramach projektu? Mamy nadzieję, że namówimy Panią na uchylenie rąbka tajemnicy!

Leszek również od lat udziela się charytatywnie, a swoją postawą udowadnia, jak ważne dla kobiet jest wsparcie ze strony mężczyzn. To prawdziwy wulkan energii, pełen fantastycznych pomysłów, więc mogę obiecać, że zaskakujących momentów będzie jeszcze wiele! Jesteśmy w trakcie cyklu warsztatów przeprowadzanych przez psychoonkolożkę Małgorzatę Ciszewską – Koronę, która pracuje dla fundacji. Za nami również wyjątkowa sesja zdjęciowa z udziałem naszych ambasadorek, którą wykonała dla nas znana i doceniana fotografka Iza Grzybowska, a której efekty będziemy mogli podziwiać już wkrótce 😊 Jesienią zwiększamy tempo. Na pewno momentem kulminacyjnym będzie konferencja, planowana na drugą połowę listopada, która będzie podsumowaniem dotychczasowych działań.

Nie sposób nie zapytać Pani o ulubiony trik kosmetyczny. Koniecznie musi nam go pani zdradzić - jesteśmy bardzo ciekawi!

I tu chyba was zaskoczę, bo generalnie nie mam żadnych trików, chyba że taki, jak używanie fluidu do twarzy w zastępstwie fluidu do nóg. Tego drugiego notorycznie zapominam zabrać ze sobą podczas służbowych wyjazdów, a muszę zakryć niedoskonałości, kiedy występuję w sukience.

Serdecznie dziękujemy za rozmowę!